Widzowie w studiu pokazali Nałęczowi… książkę Sumlińskiego: „Nie jestem jej ciekaw”.
Bronisław Komorowski był bardzo gorliwym członkiem Platformy Obywatelskiej. Był w kierownictwie tej partii aż do momentu uzyskania mandatu. Komorowski udowodnił w ciągu pięciu lat swojej prezydentury, że się od swojego zaplecza politycznego nie oderwał i był notariuszem rządu Platformy Obywatelskiej i PSL
— powiedział w rozmowie z Tomaszem Nałęczem na antenie Polsat News, Jarosław Sellin z PiS.
Nigdy żadnego kłopotu temu rządowi nie sprawił. Bez namysłu i żadnej krytyki podpisywał wszystko co mu ten rząd przysłał. Łącznie z tak antyspołecznymi zmianami jak podwyższenie wieku emerytalnego
— dodał.
Te słowa oburzyły prezydenckiego doradcę. Tomasz Nałęcz zaczął opowiadać o wyborach w 2010 roku. Jego zdaniem wtedy Donald Tusk i Grzegorz Schetyna „nie zostali zamknięci w komórce”. To nawiązanie do twierdzenia, że PiS schował Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza.
Ja jestem krótkowidzem, ale pan ma chyba poważniejsze problemy ze wzrokiem. Jak to prezesa nie ma? Proszę zrobić sobie poważną kwerendę medialną. To chyba pański obowiązek
— odpowiedział Sellin.
Zapytany przez prowadzącą o swoja pracę na uczelni i blokowanie etatu, Tomasz Nałęcz stwierdził, że jego sytuacja jest inna niż Andrzeja Dudy.
Rozumiem, że zwolenników PiS-u to śmieszy. Wsłuchajcie się w naszą argumentację. Nie reagujcie tylko śmiechem.
— powiedział.
Następnie Nałęcz bronił się mówiąc, że jest na urlopie bezpłatnym i chce wrócić na Uniwersytet Warszawski po zakończeniu pracy u Bronisława Komorowskiego.
W Krakowie się mówi: „zły to człowiek, który zamiast polemizować z kolegą, batem okłada konia kolegi.” Ja właśnie jestem tym koniem. Uderzajcie w Komorowskiego nie jego współpracowników.
— mówił Tomasz Nałęcz.
Jarosław Sellin wspomniał, że w przypadku Andrzeja Dudy sytuacja jest jasna. Kandydat PiS jest na urlopie, a na jego miejsce zatrudniono nowego pracownika, aby etat nie był zablokowany.
Chciałbym się zapytać o tę książkę
— zwrócił się do Tomasza Nałęcza młody dziennikarz portalu parezja.pl. Chodziło o książkę Wojciecha Sumlińskiego „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”.
Ta książka jest zakazana, wycofywana z księgarń. Chciałem się zapytać o sprawę w niej poruszoną, o sprawę generała Izydorczyka, podejrzewanego m.in. o to, że dał się zwerbować innemu państwu, konkretnie Rosji. Według Wojciecha Sumlińskiego na specjalne polecenie Bronisława Komorowskiego Izydorczyk otrzymał certyfikat bezpieczeństwa NATO. Jeżeli jest to prawda, to chciałbym wiedzieć co takiego widział Bronisław Komorowski w tym człowieku?
Drugie pytanie dotyczyło przesłuchania Bronisława Komorowskiego i jego odpowiedzi, które w większości wypadku brzmiały „nie wiem”, „nie pamiętam”.
Czy prezydent z takimi zanikami pamięci nadaje się do pełnienia takiej funkcji?
— pytał młody człowiek.
Nie znam tej książki. Jestem zawodowym historykiem i dla mnie decyduje wiarygodność autora. To jest człowiek oskarżony o poważne przestępstwa. Ta książka jest elementem jego obrony. Dlatego nie jestem ciekaw tej książki
— odpowiedział prof. Tomasz Nałęcz.
Prowadząca program spytała Jarosława Sellina, czemu wątek książki Sumlińskiego nie został podniesiony w czasie debaty.
Podczas debaty padło oskarżenie, o tym kto stoi za Andrzejem Dudą. Zabrakło czasu na pytanie, kto stoi za Bronisławem Komorowskim. Do dziś Polacy nie dowiedzieli się na czym polega istota tajemniczych związków Bronisława Komorowskiego z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Te właśnie WSI nazwane zostały przez poważnego historyka „długim ramieniem Moskwy”. W tej kampanii Komorowski likwidację WSI nazwał hańbą i zbrodnią. Powiedział tym samym, że haniebnie i zbrodniczo zachowali się Donald Tusk, Ewa Kopacz, Radosław Sikorski i Grzegorz Schetyna, którzy głosowali za likwidacją WSI
— powiedział Sellin.