Mikołaj z Torunia: Krzyknąłem – WSI! PRO Civili! Czytajcie książki Sumlińskiego!
– Stałem w pierwszym rzędzie i miałem sposobność powiedzieć to, co chciałem. To było trochę jak z „Kariery Nikodemy Dyzmy”, podszedł do mnie jakiś człowiek z PO i powiedział, że jest możliwość wejścia. Najpierw byliśmy w biurze poselskim, gdzie ubrano nas w koszulki i zaprowadzono na scenę za prezydentem Komorowskim. Pomyślałem, że najlepiej nie być agresywnym, nie być wulgarnym tylko powiedzieć prawdę. Krzyknąłem: WSI! PRO Civili! Czytajcie książki Sumlińskiego! – relacjonował Radiu Wnet Mikołaj z Torunia, który został zakuty w kajdanki na spotkaniu prezydenta Komorowskiego w Toruniu.
Jaka była reakcja prezydenta Komorowskiego? – To nie był moment debaty politycznej więc nikt się do tego nie odnosił. Prezydent wie co ma na sumieniu i ludzi, których reprezentuje. Pan Tomasz Lenz (poseł na Sejm i szef Regionu Kujawsko-Pomorskiego Platformy Obywatelskiej – red.) zepchnał mnie na bok, panowie z BOR-u wykręcili mi ręce i sprowadzili w ustronne miejsce, tam założyli mi kajdanki. Oddali mnie straży miejskiej, straż miejska oddała mnie policji – mówił Mikołaj.
– Kiedy zatrzymywali Mikołaja funkcjonariusze BOR-u to jeden z nich powiedział na głos i co ku…wa wszyscy sprawdzeni. Na tym spotkaniu byli tylko wybrani ludzie. Tam nie było przypadkowych ludzi z ulicy – podkreślił chłopak.
– Oni mnie spisali, mieli moje dane, to nie byli wysocy funkcjonariusze policji, i ci którzy mnie zatrzymywali nie wiedzieli co ze mną zrobić. Jak prezydenta już nie było to zdjęli mi kajdanki. Bonzo Platformy poszedł do mnie i zapytał czy chociaż umiem rozszyfrować skrót WSI. Powiedziałem mu, że nie, ale mogę spróbować. Rozszyfrowałem to w taki sposób, który dał mu do zrozumienia, że nie chcę z nim rozmawiać. Nie wiem jaki będzie koniec tej historii czy zostanę oskarżony o zamach na prezydenta czy o zakłócanie porządku publicznego – mówi Mikołaj.