BOGU NAJWYŻSZEMU NIECH BĘDĄ DZIĘKI!
Dziś w samo południe, Sąd Rejonowy dla Warszawa Woli uniewinnił mnie w ostatniej sprawie karnej jaką miałem!!! Dziękuję Panu Bogu, dziękuję uczciwym sędziom – są tacy sędziowie, którzy wiedzą, że prawo ma chronić, a nie niszczyć – i dziękuję wszystkim Ludziom Dobrej Woli, którzy we mnie nie zwątpili. A można było zwątpić! Po dwudziestu sprawach cywilnych i czterech prokuratorskich oskarżeniach w sprawach karnych, w których – w każdej niezależnie od siebie – groziło mi po 8 lat więzienia, które powstały, jako odpryski Afery Marszałkowej i tylko po to, by to co robię, straciło wiarygodność i by ludzie we mnie zwątpili (możecie sobie pogratulować podli oszczercy, bo wielu wam uwierzyło i odsunęło się ode mnie, ale może to dobrze, bo jak mieć fałszywych przyjaciół, to nie potrzeba już wrogów!), bo kto ma cztery sprawy karne, prawda?! Dziś ten koszmar się wreszcie kończy. Z Bożą pomocą udało się wygrać wszystkie sprawy cywilne a potem karne – jedna po drugiej i dziś ostatnią, jeszcze nieprawomocnie, ale ze wspaniałym uzasadnieniem sądu! Także za tę sprawę groziło mi 8 lat więzienia. To dla mnie wielkie szczęście, jak dla każdego człowieka, który jest niesłusznie oskarżany, któremu grozi 8 lat więzienia i który na koniec słyszy: NIEWINNY. A jednak jest to radość zaprawiona smutkiem. Prawie dwanaście lat procesów, od pamiętnego 13 maja 2008, ścigania przez wszystkie możliwe służby specjalne, od ABW po CBA, 197 rozpraw sądowych, na które za każdym razem jeździłem z Białej Podlaskiej do Warszawy, nie setki, a tysiące dni spędzone na przygotowaniach obrony do wszystkich tych spraw, na meldowaniu się przez kilka lat po dwa razy w tygodniu na policji w Warszawie, na „wizytach” w prokuraturach, w ABW i CBA, w szpitalu po próbie samobójczej – straszny, niszczący czas, wydarty rodzinie, której pozbawiono męża i ojca. Kiedyś słyszałem zdanie, którego nie rozumiałem: że wszystko można w życiu nadrobić, ale nie przegapione dzieciństwo własnych dzieci, bo gdy już minie, to na zawsze. Dzisiaj je rozumiem. W dużej mierze przegapiłem dzieciństwo swoich dzieci i nic tego już nie zmieni – przez was pozbawieni sumień prokuratorzy, skorumpowani politycy, dranie ze służb specjalnych, załgani dziennikarze z Gazety Wyborczej i innych wrażych mediów (oraz anonimów, których było najwięcej, a którzy wykonali gigantyczną pracę, by mnie zdyskredytować) którzy pisaliście, że Wojciech Sumliński jest oskarżany w wielu sprawach karnych, w których dowody są miażdżące – co napiszecie teraz, gdy okazało się, że nigdy, przenigdy żadnych dowodów moich rzekomych przestępstw nie było, z jednego prostego powodu – bo po prostu nie było przestępstw! Wszystko wyssane z przysłowiowego palca tylko po to, by zniszczyć dziennikarza, człowieka, który uwierzył w misję tego zawodu i w to, że ludzie na wysokich stołkach, to nie święte krowy. Szczęśliwa chwila – smutna refleksja, tak to wygląda. Dla mnie ten koszmar się kończy, a jednak wiem, że to kredyt dany mi od Pana Boga, bym przez resztę swojego życia nie zapomniał o słowie POKORA oraz o tych, którzy mieli mniej szczęścia – fałszywie oskarżanych, niewinnie skazywanych. Przysięgam publicznie – nie zapomnę o Was i coś wymyślę – dotąd, sam oskarżany nie miałem na to dość sił – by Wam pomagać, jak tylko będę potrafił. Jeżeli tego nie zrobię i o Was zapomnę – Ty Panie Boże zapomnij o mnie. Amen. Nie chcę dziś pisać więcej – chcę podziękować Bogu, a potem już bez plecaka prokuratorskich oskarżeń wrócić do książki „Powrót do Jedwabnego”. Premiera już niebawem – 25 listopada o godzinie 17 30 na UKSW w Warszawie. Zapraszam Wszystkich Ludzi Dobrej Woli, a także poszukiwaczy prawdy o relacjach polsko – żydowskich (i nie tylko) i raz jeszcze z całego serca dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem! Wojciech Sumliński sumlinski.pl Odwiedź naszych partnerów,buty – liderów w modnym obuwiu!