Pogorzelisko Wojciecha Sumlińskiego
W 2008 roku zawaliła się jego kariera dziennikarska. Kolejne lata stały się dla niego koszmarem. Do końca 2015 roku, do uniewinniającego wyroku Sądu Rejonowego dla Warszawy Woli, poddany był inwigilacji przez służby specjalne III RP, bezpodstawnie oskarżany przez prokuraturę, wytoczono mu kilkanaście procesów. – Wiosną 2008 roku Tomasz Budzyński przestraszony powiedział mi, jeżeli masz niezałatwione sprawy – załatw to – opowiedział początek swojego dramatu. Tomasz Budzyński do 2007 roku był szefem Delegatury ABW w Lublinie.
– Nigdy nie byłem i nie będę politykiem. Mam poglądy, prawicowe, ale jestem dziennikarzem śledczym – przedstawił się przybyłym na spotkanie. W jego trakcie opowiedział o losach kilku osób, których życie zostało złamane przez służby. – Każdy z nas miał jakąś pozycję. W momencie zetknięcia się “ze ścianą”, w ciągu jednej sekundy stawaliśmy się nikim, stawaliśmy się pyłem, prochem.
Bohaterami jego opowieści, oprócz wspomnianego Tomasza Budzyńskiego, byli m.in. Krzysztof Borowiak, były cywilny dyrektor Departamentu Nauki i Szkolnictwa Wojskowego MON, Romuald Szeremietiew, były wiceminister obrony narodowej. Dla każdego z nich, również i dla samego Sumlińskiego, zderzenie się z potężną niszczącą siłą było na początku kompletnym zaskoczeniem. – Wtedy zawierzyłem swoje życie Bogu – tłumaczył, twierdząc, że w ekstremalnych sytuacjach można przeżyć prawdziwe nawrócenie, które pozwala znieść prowokacje i szczucie.
Wojciech Sumliński oskarżał i twierdził, że dla nich wszystkich, dotkniętych działaniami służb sprawa stawała się dość jasna. – Dla nas wszystkich był jeden łącznik. Wszystkie nici biegły do Bronisława Komorowskiego i służb specjalnych – twierdził. Dodał, że środowisko byłego prezydenta zlekceważyło jego książkę “Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”. – Nie przewidzieli, że młodzi ludzie pociągną ją, że będą przychodzić na spotkania z Komorowskim. A nie ma w tej książce jednego zdania, którego bym nie obronił. Gdyby tam było to jedno zdanie, w dwa dni byłby proces i wyrok sądu w trybie wyborczym – dodał.
– Dlaczego żyję? Ja miałem zostać przestępcą wielokrotnym. To się nie udało, zostałem uniewinniony. Wierzę w to, że modlitwa wielu ludzi mnie ocaliła, że bez pomocy z tej strony, Pana Boga, mówiąc wprost, nie miałbym szansy stać przed państwem.
Wojciecha Sumlińskiego do Bydgoszczy zaprosił bydgoski oddział Kongresu Nowej Prawicy, a spotkanie prowadził jego krajowy wiceprezes Piotr Najzer.
Źródło: http://bydgoszcz24.pl/artykul/pogorzelisko-wojciecha-sumlinskiego