https://www.high-endrolex.com/48

„Liczę na to, że rola ex-prezydenta Komorowskiego w tej sprawie zostanie wyświetlona do końca.”

Mam świadomość, ale tego nigdy się nie dowiem, jak wielkie naciski musiały być na pana sędziego

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Wojciech Sumliński.

wPolityce.pl: Gdzie zastała cię informacja o wyroku? Nie byłeś na jego ogłoszeniu.

Wojciech Sumliński: Moja rodzina, żona Monika, wszyscy bardzo ciężko przeżywaliśmy tę sprawę. Chcieliśmy tego dnia być razem. Ja uważałem, że powinienem pojechać na ten wyrok, ale pod wpływem Moniki pojechaliśmy do Kodnia pomodlić się do Matki Boskiej. Bo Jej i Panu Bogu chcieliśmy zawierzyć tę sprawę, tak jak to robiliśmy od samego początku. Będąc tam zatelefonował do mnie mój mecenas (Waldemar Puławski – przyp. red.) mówiąc mi, że jestem uniewinniony. Podziękowałem Matce Boskiej, bo wiedziałem, że od tej pory moje życie zaczyna się na nowo. I od teraz całe moje życie musi być podziękowaniem. Ta sprawa to dla mnie namacalny dowód, że jeśli zawierzy się Bogu, to można wygrać nawet ze służbami specjalnymi. Coś, co do niedawna wydawało mi się prawie niemożliwe, ale z Panem Bogiem nadzieja nie umiera nigdy. Być może moje odwoływania się do Boga kogoś drażni, denerwuje. Ale ja nie dbam o to, bo ja wiem, że to Bóg mnie przez to przeprowadził, bo jak tak po ludzku, to nie miałbym sił mając takich wielkich przeciwników posiadających wiele narzędzi, którymi mogli mnie niszczyć i wykorzystywali je. Mam świadomość, ale tego nigdy się nie dowiem, jak wielkie naciski musiały być na pana sędziego. Mogę się tylko domyślać. I chciałem mu też podziękować, że mimo nacisków, jakie one by nie były, to jednak ocenił sprawę zgodnie ze stanem faktycznym.

Sędzia powiedział w uzasadnieniu, że nie było na ciebie żadnych logicznych i spójnych dowodów. Podkreślił, że Tobiasz – spec od nagrywania – nagrywał wszystko i wszystkich, a ciebie „przypadkowo” nie nagrał.

Od początku mówiłem, że jestem niewinny i właśnie na ten aspekt zwracałem uwagę. Mam oczywiście świadomość, że każdy oskarżony mówi, że jest niewinny. Dlatego broniłem się ze wszystkich sił. Było mi bardzo ciężko. Znikałem, upadałem, powstawałem, miałem okresy załamania. Byłem wrakiem człowieka. Niszczono moją rodzinę. Było mi bardzo trudno, gdy odwracali się od de mnie ludzie, o których myślałem, że są przyjaciółmi. Wielu uznało, że mieć wśród znajomych oskarżonego może im zaszkodzić.

Tak, miałeś i masz sporo wrogów wśród dziennikarzy mainstreamowych.

Owszem. Ale były też inne rzeczy. Gdy wymieniłem w swej książce „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego” kolegów, dziennikarzy, księży, wszystkich, którzy mi pomogli, to potem każdy z nich dostawał maile z pytaniami typu: „czy warto wspierać Sumlińskiego”.

Pewnie sporym zaskoczeniem jest fakt, że twój współoskarżony dostał wyższy wyrok, niż żądał tego prokurator, czyli 2 lat w zawieszeniu.

Aleksander Lichocki był w tej sprawie na pasku ABW. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Jeżeli ktoś wniknie w tę sprawę, wczyta się w nią, to sam to musi to zobaczyć. Lichocki był jednocześnie twórcą afery, jak i jej wykonawcą. Był twórcą kombinacji operacyjnej i jej narzędziem. Dał się też złapać w pułapkę stworzoną przez Leszka Tobiasza, ale później ręka w ręka z nim montował dalsze prowokacje. Docierał do Przemka Wojciechowskiego (dziennikarz – przyp. red.), którego oszukiwał i dostarczał mu fałszywe dowody na to, że Antoni Macierewicz jest agentem służb rosyjskich. Lichocki montował prowokacje przeciwko mnie na rok przed zatrzymaniem mnie (czerwiec 2008 r. – przyp. red.). Wziął na siebie trudną rolę – przyznać się do przestępstwa po to, aby sąd uznał, że doszło do przestępstwa. W tym widać jak trudna była rola sędziego, który musiał oddzielić moją rolę od roli Lichockiego w całej sprawie. Siedzieliśmy obaj na jednej ławie oskarżonych, ale on był „koniem trojańskim”, który miał uwiarygodnić w oczach sędziego, że także ja popełniłem przestępstwo. Od początku Lichocki współpracował z prokuraturą. Zawsze mówił prokuraturze i ABW, to co oba organa chciały usłyszeć. Kojarzy mi się to z rolą jaką mieli odegrać Piotrowski, Chmielewski i Pękala (zabójcy księdza Jerzego Popiełuszki – przyp. red.). Oni też mieli pójść na pewien czas do więzienia. Rację miał Piotr Woyciechowski (były wiceprzewodniczący komisji likwidacyjnej WSI – przyp. red.), który zeznawał w tej sprawie. On właśnie powiedział, że to była operacja kombinacyjna WSI, w której Lichockiego w pewnym sensie poświęcono dla osiągnięcia celu operacyjnego. Dla zniszczenia mnie, a w dalszej kolejności komisji weryfikacyjnej WSI. Sąd na szczęście rozeznał się w tej sytuacji.

Czy spodziewasz się, że w uzasadnieniu pisemnym będzie więcej o roli Komorowskiego w całej sprawie? W ustnym uzasadnieniu sędzia powiedział krótko, że sprawa była w „dużym zainteresowaniu” m.in. byłego Marszałka Sejmu – Komorowskiego.

Nie mogę w tej chwili nic panu sędziemu sugerować co ma napisać, bo mam świadomość, że były pewnie na niego duże naciski. Zwłaszcza do momentu, gdy Komorowski był prezydentem. Ale powiem od siebie, że rola Komorowskiego w tej sprawie była bardzo istotna. W pewnym momencie wszedł ówczesny Marszałek Sejmu w tę sprawę i stał się jej bardzo ważnym elementem. Nie był pierwszoplanową postacią, bo był nią Tobiasz. Liczę, że rola ex-prezydenta zostanie wyświetlona do końca. Ci, którzy robili tę kombinację operacyjną „przekręcili gwint”. Nie udało im się wsadzić mnie do aresztu wydobywczego, aby tą presją, wspomaganą naciskiem na rodzinę, zmusić mnie do zeznań jakich chcą. Nie przewidzieli, że po tak mocnym zaciśnięciu pętli, jak się załamię i podejmę próbę samobójczą. Ten mój grzech śmiertelny być może – paradoksalnie – było tym, co mnie ocaliło. Wszystko musi być wyjaśnione w tej sprawie. Rola ABW, rola jej ówczesnego szefa – Krzysztofa Bondaryka i jego zastępcy – Jacka Mąki.

Jakie są twoje plany na najbliższą przyszłość? Myślisz o powrocie do czynnego dziennikarstwa?

Gdy się zostanie dziennikarzem śledczym, to pewnie nigdy nim nie przestanie być. Ale ja myślę raczej o kontynuacji tego – co już jakiś czas temu zacząłem robić, gdy okoliczności, o których rozmawiamy, odsunęły mnie od zawodu – czyli pisaniu książek. Nazywam to tak dla siebie „pisarstwem śledczym”, bo nie wiem, czy taki gatunek istnieje. Ale przy tej działalności chciałbym pozostać. Kocham to robić i dopóki będę miał czytelników, to chcę to robić. Wielu złych ludzi ukrywa złe rzeczy, a ja bardzo chcę to odkryć przed swoimi czytelnikami.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Źródło: http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/275301-nasz-wywiad-sumlinski-licze-na-to-ze-rola-ex-prezydenta-komorowskiego-w-tej-sprawie-zostanie-wyswietlona-do-konca-zdjecia-z-ogloszenia-wyroku?strona=1

Najnowsza książka:

 

Drodzy Czytelnicy, Szanowni Państwo

Rozpoczynamy przedsprzedaż drugiej naszej jesiennej książki „OPOWIEM WAM, JAK ZGINĄŁ - LOBOTOMIA 4.0”, zapowiadanej długo prawdy o zbrodni na księdzu Jerzym Popiełuszce oraz zawartych na jej kanwie paktach i układach. Dlaczego dziś, gdy znaleźliśmy się w punkcie, w którym nie planowaliśmy się znaleźć – z konfliktem na Wschodzie, który jest zarzewiem większego pożaru, z szokującymi zmianami na Zachodzie, które zwiastują zmierzch świata, jaki znamy, z dramatyczną wizją przyszłości Polski i dyktaturą w tle – wyjaśnienie najgłośniejszej, a zarazem najbardziej tajemniczej zbrodni w powojennej Polsce, o której prawda jest ukrywana od 40 lat, powinno nas obchodzić? Bynajmniej nie przez swoją wyjątkowość, choć to niesamowita historia kryminalna – prawdopodobnie jedna z najbardziej niezwykłych spraw w historii kryminalistki, nie tylko zresztą polskiej, w której ilość zwrotów akcji przewyższa wszystko, co dotąd poznano – i nawet nie dlatego, że to zbrodnia założycielska III RP. Prawdziwa przyczyna, dla której ta sprawa jest tak ważna i dla której miała pozostać tajemnicą przechodzącą z ojca na syna, jest inna: bo to historia, która wciąż trwa i ma dużo większy wpływ na naszą obecną rzeczywistość, niż wielu mogłoby się wydawać… Jednocześnie ze sprzedażą najnowszej książki kontynuujemy promocyjną sprzedaż poprzedniej - „GRANICA. KIM SĄ, USTALI SIĘ PÓŹNIEJ” – powstałej dzięki wsparciu żołnierzy broniących wschodniej granicy Polski i opartej o unikalne źródła – całkowicie nieznane opinii publicznej materiały Straży Granicznej i Policji – zawierające dziesiątki relacji i zeznań uchodźców oraz „kurierów”, do których dotarliśmy. Książka jest nie tylko zapisem wstrząsającej wiedzy, ale przede wszystkim odpowiedzią na pytania dotąd bez odpowiedzi, jakie w obliczu chaosu informacyjnego dotyczącego fali uchodźców zmierzających do Polski zadajemy sobie wszyscy: jak wielu nielegalnych emigrantów przeniknęło do naszego kraju? Kim są ci ludzie i jak do nas trafili? Jak nas postrzegają i co zamierzają? Czy przymusowa relokacja uchodźców ma drugie dno? Co nas czeka?

Szanowni Państwo – w okresie do premiery „OPOWIEM WAM, JAK ZGINĄŁ - LOBOTOMIA 4.0”, do dnia 30 października br. oferujemy Państwu obie nasze jesienne książki z 33 % rabatem. Zostaną Państwu dostarczone przed premierą do dnia 25 października, na Państwa życzenie opatrzone podpisem autora lub dedykacją. Wysyłki dla Czytelników, którzy – w jednym zamówieniu – zakupią książkę „OPOWIEM WAM, JAK ZGINĄŁ - LOBOTOMIA 4.0”, wraz z innymi książkami, pakietami lub audiobookami Wydawnictwa WSR, zostaną zrealizowane w tym samym czasie, co wysyłki „OPOWIEM WAM, JAK ZGINĄŁ - LOBOTOMIA 4.0”, przed jej premierą. Zamówienia prosimy składać na niniejszej stronie sumlinski.pl, w ikonce Sklep, lub bezpośrednio w księgarni Wydawnictwa przy ul. Krasińskiego 67 lokal U 2 w Warszawie.

W celu uzyskania dodatkowych informacji prosimy mail: malgorzata.kubowicz@wsr24.pl lub o telefon pod nr 509 831 618, od wtorku do piątku w godzinach 10 00 – 18 00.

Dziękując, że jesteście Państwo z nami – Zespół Wydawnictwa WSR. sumlinski.pl

wersja polska